Obserwujemy poważny problem związany z konfliktem wartości.
Gastronomowie i hotelarze, którzy wierzą w propagandę masowego śmiertelnego żniwa Koronawirusa (coś na kształt Dżumy)
mają duży problem
godzą mentalnie tą wiarę z domaganiem się pracy i żądaniem otwarcia ich działalność.
LOGICZNIE ROZUMUJĄC
Jeśli ktoś uznaje 22 tys. ofiar Koronawirusa w Polsce
(w porównaniu do 35 tys. ofiar wypadków drogowych,
albo 100 tys ofiar raka)
stanowi o tak istotnym zagrożeniu zdrowia powszechnego
aby zamknąć kraj
to nie powinien się domagać otwarcia swojej firmy bo przecież to że zostanie zbankrutowany i przejęty to dla dobra powszechnego, także dla niego samego. Hotel, restaurację straci ale życie uratuje.
LOGICZNIE PRZEWIDUJĄC
Jeśli ktoś w ogóle uznaje zagrożenie wirusowe z poziomem ofiar 22 tys. i średnią wieku ofiar 83 lata za powód do wstrząsu naszego życia
to ja osobiście w ogóle nie rozumiem dlaczego hotelarze i gastronomowie nie sprzedają masowo już teraz swoich firm działaczom PISu.
Oczywiste jest, że jeśli to będzie tylko możliwe z uwagi na brak oporu to ten mechanizm będzie się powtarzał aż do momentu, gdy powiemy dość.
DLACZEGO?